top of page
2b. Trawers Deosai 19.jpg

MOJE WYPRAWY

1. Trawers Islandii

W 2017 roku razem z Pauliną Pilch jako pierwsze kobiety na świecie przetrawersowałyśmy Islandię w warunkach zimowych. Nasza wędrówka rozpoczęła się w Akureyri, a zakończyła w miejscowości Hella.

W ciągu 14 dni przebyłyśmy około 380 kilometrów, z czego część (w okolicach wybrzeży) szłyśmy pieszo ciągnąc sanie z doczepionymi kółkami. Resztę (około 75% trasy) przeszłyśmy na nartach przez puste, wyżynne i górskie rejony środkowej Islandii.

Główną trudnością wyprawy był silny wiatr, a także wilgoć i przekraczanie rzek.

2. Trawers Deosai Pakistan

W 2024 roku razem z Monika Witkowską przeszłyśmy na nartach, z pulkami, płaskowyż Deosai w Pakistanie. Było to pierwsze kobiece przejście tego dystansu. Deosai jest drugim na świecie (po Tybecie) co do wysokości płaskowyżem, który położony jest w północno-wschodniej części Pakistanu.
 

Samo przejście na nartach trwało 10 dni i w tym czasie przebyłyśmy Park Narodowy Deosai z południowego wschodu na północny zachód. Większość trasy znajdowała się na wysokości ponad 4 tys. m n. p. m. Mimo to temperatury nie spadały wiele poniżej zera.
 

Przed samym wyjazdem nie byłyśmy z Moniką pewne nie tylko co do sukcesu wyprawy, ale w ogóle jej odbycia się. Na płaskowyżu było bowiem niezwykle mało śniegu. Szczęśliwie sporo śniegu dopadało w trakcie naszego przyjazdu do Pakistanu. Trudnościami podczas tej wyprawy była organizacja logistyczna (dotarcie na miejsce i powrót, a także uzyskanie niezbędnych pozwoleń).

3. Przejście Centralnego Spitsbergenu

W 2016 roku razem z Olą Hołda-Michalską (Biuro Narval) pokonałyśmy pętlę o długości około 250 km w rejonach centralnego Spitsbergenu. Trasa na nartach zajęła nam 14 dni. W tym okresie była to najdłuższa kobieca wyprawa polskich polarniczek.

 

Wyprawa przebiegła zgodnie z planem i udało się zatoczyć pętlę w obrębie Centralnego Spitsbergenu. Choć warunki były korzystne, miałyśmy kilka przygód. Między innymi nabawiłam się ślepoty śnieżnej – po raz pierwszy i szczęśliwie na razie ostatni raz.

4. Solo Longyearbyen do Barentsburga 

Samotne przejście z Longyearbyen do Barentsburga i z powrotem to łącznie około 100 kilometrów. Przejście to zajęło mi jedynie cztery dni. Trasa ta jest dość łatwa, gdyż porusza się tu wielu turystów na skuterach śnieżnych, a więc szlak jest widoczny i zwykle utwardzony przez skutery.

 

Samotne poruszanie po Spitsbergenie wymaga jednak ostrożności, gdyż mieszka tu wiele niedźwiedzi polarnych. Każdorazowo będąc na Spitsbergenie muszę załatwiać pozwolenie na korzystanie z broni oraz pozwolenie na wyprawę. 

5. Solo Trawers Hardangervidda

W 2014 roku samotnie przeszłam norweski płaskowyż Hardangervidda. Był to pierwszy trawers Polki tego płaskowyżu. Trasa z miejscowości Haukeliseter do Finse zajęła mi 5 dni, w trakcie których pokonałam około 110 kilometrów.
 

Płaskowyż Hardangervidda jest dla wielu osób „poligonem” do ćwiczeń przed większymi wyprawami w regiony polarne. Trenował tu Roald Amundsen (pierwszy zdobywca Bieguna Południowego), Marek Kamiński (pierwszy Polak na obu biegunach) czy Gosia Wojtaczka (pierwsza Polka na Biegunie Południowym).

6. Trawers Finnmarksvidda

Finnmarksvidda to najdalej na północ położony płaskowyż w Skandynawii. Razem z Pauliną Pilch w 2018 roku przeszłyśmy ten obszar na trasie: Kautokeino – Karasjok – Alta (około 250 kilometrów). Wyprawa odbyła się na przełomie stycznia i lutego kiedy dzień był jeszcze bardzo krótki, a temperatury nie raz spadały poniżej -40 stopni Celsjusza.

 

Przy tak siarczystym mrozie musiałyśmy niezwykle uważać, aby nie odmrozić się. Każda, choćby trochę odsłonięta część ciała marzła natychmiast. Na szczęście dotarłyśmy do Alty w pełnym zdrowiu.

7. Podróż po Azji solo

W latach 2006-2007 samotnie podróżowałam po Azji. Za wędrówkę tę zostałam wyróżniona podczas festiwalu „Kolosy”, który jest największym w Europie wydarzeniem podróżniczym. W czasie tej podróży odwiedziłam Indie, Kambodżę, Tajlandię, Wietnam, Chiny i Nepal. Poza zwiedzaniem i turystycznym poznawaniu m.in. przez dwa miesiące uczyłam się grać na tabli (indyjskim instrumencie) w Varanasi, przez niemal 2 miesiące uczyłam języka angielskiego w Dharamsali (siedziba Dalajlamy w Indiach) uchodźców z Tybetu; a także w ramach pisania pracy magisterskiej zgłębiałam stan środowiska w Ladakhu (Indie). Te doświadczenia pozwoliły mi na nieco bliższe zapoznanie się z kulturą Azji.
 

Choć jak powiedział mi pewien Hindus: „możesz całe życie zwiedzać Indie, a i tak Indii nie poznasz”. Chodziło mu zapewne o to, że Indie są wielkie, bardzo zróżnicowane i nie da się ich poznać w kilka miesięcy. W czasie podróży miałam wiele przygód i wiele przeżyłam. Była to moja pierwsza tak długa samotna podróż. Wyjazd ten dodał mi wiele odwagi. Jakiś czas po powrocie zdecydowałam się na założenie własnej klubokawiarni w Warszawie - „Południk Zero” (miejsce to prowadziliśmy razem z Wojtkiem Marcem przez wiele lat). Po powrocie z Azji zaczęłam również realizować swoje marzenia o wyprawach polarnych.

8. Przez Tybet na rowerze

Rowerowa wyprawa przez Tybet była częścią samotnej podróży po Azji w 2007 roku. Moim marzeniem od lat było odwiedzenie „Dachu Świata”, najwyższego płaskowyżu na świecie. Na rowerze kupionym w Urumczi za 700 zł ruszyłam w stronę pustyni Takla Makan i Aksai Chin, przejeżdżając przez odludne tereny, gdzie przez dni nie spotykałam nikogo. Z ograniczonym wyposażeniem, wjechałam na płaskowyż tybetański, przekraczając przełęcze powyżej 5 tys. m n.p.m. Odbyłam pielgrzymkę wokół góry Kailash, nocując w tybetańskich wioskach. Po 6 tygodniach dotarłam do Lhasy, stolicy Tybetu, a potem wyruszyłam w stronę Nepalu. Dotarłam do bazy pod Everestem i zjechałam do Kathmandu.

Łącznie pokonałam na rowerze około 3500 kilometrów w 2 miesiące. Warunki nie należały do najłatwiejszych (nocami zwykle panował mróz, często wiał bardzo silny wiatr, byłam na dużych wysokościach). W tamtym czasie droga, którą pokonałam była w 99% trasą nieasfaltowaną, przez większość podróży nie miałam żadnej łączności z nikim, a przez pierwsze 3 tygodnie nie spotkałam żadnego turysty (jedynie osoby miejscowe).

9. GSB

GSB czyli Główny Szlak Beskidzki to trasa o długości około 500 kilometrów, która zaczyna się w Ustroniu (Beskid Śląski) i wiedzie do Wołosatego (Bieszczady). Można oczywiście przejść tę trasę w odwrotnym kierunku. 

 

Szlak wiedzie m.in. przez Baranią Górę, Babią Górę, Turbacz czy Cergową. Szlak ten pokonałam w 209 godzin, co wówczas stanowiło kobiecy rekord (rok później rekord ten znacząco pobiła Angelika Szczepaniak).
 

Bieg miał charakter charytatywny, na rzerz Mikołajka Muchowskiego, który zmaga się z chorobą Cri du Chat.

3. Przejście Centralnego Spitsbergenu

W 2016 roku razem z Olą Hołda-Michalską (Biuro Narval) pokonałyśmy pętlę o długości około 250 km w rejonach centralnego Spitsbergenu. Trasa na nartach zajęła nam 14 dni. W tym okresie była to najdłuższa kobieca wyprawa polskich polarniczek.

 

Wyprawa przebiegła zgodnie z planem i udało się zatoczyć pętlę w obrębie Centralnego Spitsbergenu. Choć warunki były korzystne, miałyśmy kilka przygód. Między innymi nabawiłam się ślepoty śnieżnej – po raz pierwszy i szczęśliwie na razie ostatni raz.

Meet the Team

Microneedling Specialist

Dr. Amelia Thomas

Describe the team member here. Write a brief description of their role and responsibilities, or a short bio with a background summary. on of their role and responsibilities, or a short bio with a background summary.

Senior Massage Therapist

Dr. Harper Anderson

Describe the team member here. Write a brief description of their role and responsibilities, or a short bio with a background summary.

Body Contouring Specialist

Dr. Emily Johnson

Describe the team member here. Write a brief description of their role and responsibilities, or a short bio with a background summary.

bottom of page